Początek czerwca, wpół do północy czasu kijowskiego. World of Warcraft, serwer EU Moonglade, krasnoludzka stolica Ironforge.
Ogólny pokój czatowy ogłasza "nowy serwis randkowy dla tych, którzy grają w World of Warcraft". Czat eksploduje linijkami od, najwyraźniej, nastolatków, jak "get a life", "make love not Warcraft" i podobnymi sarkastycznymi uwagami do tego, kto popycha temat. Piszę prywatną wiadomość do tego gościa. Okazuje się, że jest to tak naprawdę serwis randkowy dla samotnych i grających w WoW. Zaczęliśmy rozmawiać. "W naszej gildii mamy dwadzieścia samotnych matek. Sam jestem samotny i mam córkę". Szwed ma czterdzieści lat, jest byłym sportowcem ekstremalnym, obecnie na emeryturze z powodów zdrowotnych, ale "gazety wciąż o nim piszą". Jak sam przyznaje, w swoim życiu ma "tylko córkę i WoW". Zasób utworzony, aby pomóc sobie i tym, którzy mają takie same problemy.
A problemy nie polegają tylko na tym, że trudno znaleźć partnera. Istnieją również stereotypy dotyczące osób grających w World of Warcraft i inne gry komputerowe (nie tylko sieciowe). Nie-gracze postrzegają graczy jako nieco nienormalnych, którzy tak naprawdę nie mają w ogóle życia.
Nie będę się spierać, uzależnienie od gier (uzależnienie od gier) - zjawisko obiektywnie istniejące. Pytanie brzmi: czy jest to problem? Kiedyś, dość dawno temu, zapytałem znajomego psychologa, kto jest uważany za nienormalnego z punktu widzenia psychologii? Odpowiedź była prosta - każdy ma odchylenia, ale 1) jeśli te odchylenia czynią człowieka niebezpiecznym dla społeczeństwa lub 2) społeczeństwo staje się niebezpieczne dla człowieka nie akceptując go, to rzeczywiście staje się to patologiczne.
W odniesieniu do punktu 2, niedawno przeczytałem artykuł o uzależnieniu od hazardu, w którym stwierdzono, że istnieją tak zwane "uzależnienia akceptowane społecznie". Na przykład, gdy ktoś pracuje 15-16 godzin dziennie, nazywa się go "pracowitym", choć można by go nazwać "pracoholikiem" i zapytać, co na to jego żona. Pracoholizm "to dobra rzecz" w rozumieniu społeczeństwa (szczególnie bezpośrednich przełożonych tego obywatela). Jak powiedział jeden z graczy, gdyby sto milionów ludzi poszło do domu i grało w WoW, a milion oglądało wiadomości w telewizji, zostaliby uznani za uzależnionych i potępieni jako chorzy ludzie.
Gry komputerowe są postrzegane przez większość jako infantylizm, strata czasu. Tymczasem, kiedy pół kraju z entuzjazmem tkwi przy telewizorze, oglądając głupi serial o jakiejś Katii Puszkarowej czy przygodach gangu gangsterów - uważa się to za normę życia. Choć w gruncie rzeczy, online wymaga znacznie większego wysiłku mózgu niż odruchowe szturchanie pilota.
Światy online to stosunkowo nowy rodzaj rozrywki, który dla zwykłego gracza nie jest bardziej czasochłonny niż oglądanie wiadomości i programów telewizyjnych dla innych "zwykłych" ludzi.
Kto wie, co stanie się online za dziesięć lat. W każdym razie są już rodziny, w których wspólne zanurzenie w wirtualności jest realną alternatywą, którą wolą od biernego siedzenia przed telewizorem.